sobota, 10 maja 2014

Rozdział 5.

-Yeah, Bieber. Zdecydowanie przedawkowałeś Marsjanki w dzieciństwie. –


Justin's POV.

- Białe czy czerwone ? - Zapytałem proponując wino.
- Zdecydowanie białe. - Uśmiechnęła się ciepło.
Nalałem wina do kieliszka i podałem dziewczynie. Sam również zdecydowałem się na białe.
Siedzieliśmy tak chyba z godzinę, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
W końcu postanowiliśmy pooglądać filmy.

**

- Serio ? Film romantyczny ? - Na mojej twarzy pojawił się grymas przez wybór dziewczyny.
- Serio Bieber ? Czemu nie ?
- Serio Jeffries ?  Nie wiedziałem ,że my po nazwisku. - Uśmiechnąłem się uwodzicielsko do dziewczyny.
- A co masz zamiar oglądać ? - Obeszła temat. Sprytnie.
- Myślałem o jakimś horrorze.
- Nie! Nie lubię tego. To ryje psyche. - Wybuchłem niepohamowanym śmiechem na dobór jej słów.
- Kochanie. - Zaśmiałem się. - To samo mogę powiedzieć o twoich romansidłach.
- To czemu masz je w domu ? Na półce przy telewizorze ?
- Wiesz mieszkam z Seleną moją PRZYJACIÓŁKĄ - Podkreśliłem ,żeby nie było nie porozumień.
Dziewczyna spojrzała na mnie rozbawionym wyrazem twarzy. A ja spojrzałem na nią zdezorientowany.
- Ja wiem ,że wy się tylko przyjaźnicie.
- A skąd ?
- Ptaszki mi ćwierkały. - Posłała mi złośliwy uśmieszek.
Po raz kolejny zacząłem śmiać się bez opamiętania.
-Yeah, Bieber. Zdecydowanie przedawkowałeś Marsjanki w dzieciństwie.- Zaśmiała się.
- Pff - Zrobiłem pozę jak typowa pusta blond lala. Rękę zarzuciłem na biodro i podparłem się na jednej nodze. - Wcale że nie ! - Zapiszczałem jak dziewczyna. Co u zielonookiej wywołało śmiech.

Nicole's POV.

Postanowiliśmy pooglądać TV. Bo żadne z nas nie miało zamiaru przystać na propozycje drugiego.
Siedzieliśmy na kanapie. Po między nami leżał mój talerz z kanapkami. Oh... Tak tylko to zaliczało się do umiejętności kucharskich pana Biebera. Pomimo tego wcześniej wpadł na to ,żeby poprosić przyjaciółkę o pomoc przy potrawach. Zamówiliśmy również chińczyzne. No niestety mam spust jak słoń i jeszcze było mi mało więc zrobił mi kanapki.
Wzięłam gryza kanapki i odłożyłam ją z powrotem na talerz.
Wzięłam do ręki pilota i przełączyłam na MTV na którym leciała akurat Ekipa z Newcastle. Moja ulubiona.
Chciałam wziąć kolejną kanapkę, ale jak widać Bieberowi zachciało się jeść bo kanapki brak a ten uśmiechał się z pełną gębom.
Zaśmiałam się z tego głupka, odstawiłam talerz na stolik i rozłożyłam się wygodniej na kanapie.
- Możemy obejrzeć horror ? - Zapytał z nadzieją.
- Justin mówiłam ci ,że ja się tego boje i nie lubię tego oglądać bo potem mam koszmary.
- Ej shwety ja jestem przy tobie. Przy mnie nic ci nie grozi. - Posłał mi ciepły uśmiech.
Spojrzałam na niego z nie zadowoleniem i skinęłam lekko głową.
On podszedł do odtwarzacza DVD a ja przykryłam się kocem i skuliłam się na kanapie.
Chłopak włączył film i usiadł obok mnie. Objął mnie ręką w pasie i przycisnął do siebie jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle jest możliwe. Na ekranie pojawił białą tłustą czcionką na czarnym tle napis "paranormal activity"
Już mi się to nie podobało.
Był już prawie koniec filmu. Kiedy nagle przed kamerą pojawiła się twarz dziewczyny. A czy demona.
Zaczęłam piszczeć i się trząść. Justin wtulił mnie w siebie i próbował uspokoić. No właśnie próbował.
-Ćśś... - Przytulał mnie i szeptał do ucha. - Kochanie nic ci się nie stanie.
Po około 20 minutach udało mu się mnie uspokoić.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę.
Spojrzałam na zegarek który wskazywał 01:22.
- Jezu, Justin to jest już 01:22. Myślę ,że na mnie już czas. - Powiedziałam ze smutną minką.
- Eh.. - Zasmucił się. - JAk ten czas szybko leci. Może nie musisz nigdzie iść.
- Co masz na myśl? - Zbliżył się do mnie opierając swoje czoło o moje.
- Mam na myśli ,że nie zostawisz mnie dziś samego. - Uśmiechnął się delikatnie i musnął moje wargi. - Boję się zostać sam po tym horrorze. - Zrobił minę zbitego pieska.
- No sama nie wiem Justin. Ja ciebie znam dopiero trzy dni.
- Poznaliśmy się dziś dobrze. Mogę śmiało powiedzieć ,że jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
- Ja o tobie mogę powiedzieć to samo. - Pocałowaliśmy się jeszcze raz. Tym razem dłużej, rozchylił moje wargi swoim językiem , po czym nasze języki zaczęły walczyć o dominację.
Nasz namiętny pocałunek przerwało walenie w okno. Wtuliłam się w Justina a on objął mnie mocno.
- Ju-Justin c-co to jest ? - Zapiszczałam, łzy niekontrolowanie wydostawały się z moich oczu.
Podeszliśmy wspólnie do okna. To co zobaczyłam było szokiem. Może i mnie to troche nawet...


Czekam na 7 komentarzy dodaje wtedy kolejny dziękuję xx.


8 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm bardzo fajne. Czekam na kolejny. Komentować !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hallo starać się matoły KOMENTOWAĆ bo nie doda :/
    Kocham to ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy rozdział. Komentować i to już !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. AHfVsWlND jezu jak ja kocham tego bloga *.*
    Czekam na nn i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG.! Kocham to opowiadanie. Kochanie pisz to prędko bo ja już nie mogę się doczekać. <3

    OdpowiedzUsuń